Manifest tercetu egzotycznego

To jest nasz blog. Należy do nas. Posiadamy go i wszystko, co on głosi.
Blog ten będzie wyrazem naszej wytężonej pracy - znoju umysłów tęgich i serc gorących.
Blog ten wwierci się niczym świder w przodek telewizyjnej skały, rozłupując zakrzepłe pokłady paleotelewizji, by wydobyć z nich najczystszy pierwotny blask srebrnego ekranu.
Nasza potrojona wizja zapewni skomasowane uderzenie napiętych neuronów w skostniałe struktury sformatowanych programów.
Zanurzymy się w rwącym strumieniu telewizyjnym bez obaw o zbrukanie się płynącą nim papką.
Zdejmiemy archaiczne obramówkowanie, przetrzemy brudne szyby kineskopów i otworzymy szeroko okna na świat.
Tak uczynimy! Tak zrobimy! I wprowadzimy telewizję do umysłów waszych. Bo od tego ona jest.
Od tego jest ona. Od tego jest.

Oglądaj, oglądaj, będziesz mądrzejszy!

, ,

Każda szanująca się telewizji powinna spełniać dwie podstawowe, wiodące funkcje. Oprócz rozrywkowej, z której dostarczaniem radzi sobie wzorowo, gadające pudło obecne w większości domów ma za zadanie edukować swojego odbiorcę. O wypełnienie tego zadania nie jest już jednak tak łatwo. Preferencje widzów przez ostatnie dwadzieścia lat bardzo się zmieniły, a programy edukacyjne i modyfikacje, jakie nastąpiły w ich konstrukcji i formie, są dowodem na potwierdzenie tej tezy. By odpowiednio zobrazować to przykładem, postanowiłam porównać sztandarowe programy edukacyjne z początku lat dziewięćdziesiątych do tych, które współczesny widz może oglądać na ekranie swojego telewizora.

Obowiązkiem TVP jest wypełnianie misji publicznej, w związku z czym ta stacja na edukację widzów nacisk powinna kłaść przede wszystkim. Trzeba przyznać, że przed i za czasów mojego pięknego dzieciństwa (a dodam dla niewtajemniczonych, że wiosen liczę sobie już dwadzieścia dwie) wychodziło jej to całkiem dobrze.

8 września 1977 roku w ramówce programu Pierwszego Telewizji Publicznej pojawiła się „Sonda”. Prowadzący Zdzisław Kamiński i Andrzej Kurek starali się przybliżyć widzom zagadnienia związane z szeroko pojętą nauką. Najbardziej zależało im na atrakcyjnym przedstawieniu najnowszych osiągnięć ówczesnych naukowców. Twierdzili bowiem, że ludzie nauki mają problem ze spopularyzowaniem dziedzin, którymi się pasjonują. Telewizja okazała się być idealnym narzędziem do tego celu.



Program błyskawicznie zyskał ogromną popularność wśród widzów publicznej jedynki. Mimo że dla dzisiejszego przeciętnego oglądacza prezentowane treści mogą się wydawać średnio pasjonujące, zagadnienia związane z fizyką, chemią, astronomią czy biotechnologią zachwycały publiczność przed telewizorami. Twórcy „Sondy” dysponowali niezwykle skromnym, nawet na tamte czasy, budżetem. Doświadczenia przeprowadzane w studiu najczęściej wykonywane były przy pomocy ogólnodostępnych środków i materiałów. Co więcej humor prowadzących, scenografia i zabawne stroje, w które prezenterzy często ubierali się dla uatrakcyjnienia programu, okazały się pomysłami niezwykle trafionymi.

Kilka lat później, na fali sukcesu „Sondy” , 3 września 1985 roku, w najlepszym czasie antenowym- tuż przed Dziennikiem Telewizyjnym, TVP1 rozpoczęło nadawanie kolejnego programu edukacyjnego- „Kuchnia”. Tym razem targetem miały być jednak dzieci. Wiktor Niedzicki, wraz ze swoimi kilkuletnimi synami, prezentował młodym widzom spektakularne i widowiskowe eksperymenty dokonane w zaciszu studyjnej kuchni. Program rzeczywiście spełniał swoją rolę. Dzieci (w tym ja!) z pasją oglądały wyczyny prezentera i jego synów, wiedziały dzięki temu, jakie niebezpieczeństwa czyhają na nie podczas obcowania w środowisku własnej kuchni. Młodzi telewidzowie mogli na przykład przekonać się, co grozi niedoświadczonej gospodyni domowej, która gorący, palący się olej postanowi ugasić wodą.



„Kuchnia” z biegiem czasu podbiła serca nie tylko młodych ludzi. Z pasją oglądali ją także dorośli. I także dla nich Niedzicki stał się autorytetem. W prima aprilis naukowiec i jego synowie dla żartu zaprezentowali „eksperyment”, który pokazywał, że po postawieniu w pionie wysmarowanej masłem drewnianej deski, ugotowane jajko zaczyna toczyć się po niej z dołu do góry. Zszokowani telewidzowie, w tym- jak wspomina w jednym z wywiadów Niedzicki- pewna nauczycielka fizyki, dzwonili do studia i pytali o dokładniejsze wskazówki, gdyż im eksperyment się do tej pory nie udał. A przecież w telewizji widzieli na własne oczy, że jest to możliwe.

Dziś konwencja programów edukacyjnych bardzo się zmieniła. Telewizja Publiczna niechętnie emituje produkcje, których celem jest przybliżenie widzowi pasjonującego acz skomplikowanego świata nauki. Tematem zainteresowały się jedynie komercyjne kanały tematyczne takie jak Discovery Channel. Przykładami tego typu programów są „Brainiac” i „Pogromcy mitów”. Prezenterzy obu produkcji dwoją się i troją, by wszystko dookoła wybuchało błyskało i szokowało. Środki pieniężne, jakie producenci przeznaczają na tworzenie tego typu programów edukacyjnych, są niebotyczne. Także tematyka i rodzaj przeprowadzanych „eksperymentów” diametralnie się zmienił.



Widz „Brainiac’a” ma szansę dowiedzieć się, że jedzenie ciastek z makiem może spowodować pozytywny wynik testu na obecność narkotyków w organizmie. Nylonowa odzież wystarczy mu, by wysadzić stację benzynową. Gdyby natomiast potrzebował spadochronu, najlepiej zrobi posługując się dwoma ogrodowymi workami na śmieci. Fan „Pogromców mitów”, po znalezieniu w lodówce nadwyżki salami, może wykorzystać je jako paliwo do amatorskiej rakiety. Gdyby jakiś znajomy zalazł mu za skórę, może być pewny, że uda mu się go zabić przy pomocy kuszy wykonanej z papieru, kleju i gumki od majtek. W roli strzały najlepiej sprawdza się zaostrzony plastikowy widelec. Jeśli wróg znalazłby się pod wodą, a widz programu akurat miałby przy sobie broń palną, musi pamiętać, że pocisk nie doleci dalej niż na odległość 2 metrów. Trzeba przyznać, że wachlarz informacji serwowanych przez współczesne programy edukacyjne jest imponujący, dla niektórych pewnie nawet i bezcenny. Sciencetainment, ot co.

0 Responses on "Oglądaj, oglądaj, będziesz mądrzejszy!"

Prześlij komentarz