Manifest tercetu egzotycznego

To jest nasz blog. Należy do nas. Posiadamy go i wszystko, co on głosi.
Blog ten będzie wyrazem naszej wytężonej pracy - znoju umysłów tęgich i serc gorących.
Blog ten wwierci się niczym świder w przodek telewizyjnej skały, rozłupując zakrzepłe pokłady paleotelewizji, by wydobyć z nich najczystszy pierwotny blask srebrnego ekranu.
Nasza potrojona wizja zapewni skomasowane uderzenie napiętych neuronów w skostniałe struktury sformatowanych programów.
Zanurzymy się w rwącym strumieniu telewizyjnym bez obaw o zbrukanie się płynącą nim papką.
Zdejmiemy archaiczne obramówkowanie, przetrzemy brudne szyby kineskopów i otworzymy szeroko okna na świat.
Tak uczynimy! Tak zrobimy! I wprowadzimy telewizję do umysłów waszych. Bo od tego ona jest.
Od tego jest ona. Od tego jest.

Nie jestem tipsiarą!

, , ,

Jakież było zdziwienie jednego z moich znajomych, gdy wyznałam, że nie widziałam słynnej reklamy "Dla mojej Krysi najlepszy zestaw". Jako telewidz internetowy, jestem skazana na Ptasie Mleczko na VOD albo zupełny brak reklam (czy to na pewno kara?). Pomyślałam, jak przystało na telewidza doby szybkich łącz internetowych: ok, znajdę na YT.

Tutaj małe wtrącenie (a może, ha ha, przerwa na reklamy) odnośnie transferu magii srebrnego ekranu na grunt internetowy. Przez przypadkiem trafiłam właśnie na TO. "Darmowa Telewizja Internetowa to ogromny wybór programów telewizyjnych które usatysfakcjonują każdego widza" Bossssko - pomyślałam - ciekawe jak bardzo darmowa. Mało gustownie wykonany serwis od razu mnie poinformował: "Aby pobrać program do odbioru telewizji wyślij sms". Koszt: 8zł. Oferta, jak widać, przebogata. "Pobierz program i zacznij oglądać najnowsze informacje ze świata, fascynować się przy rozgrywkach sportowych, posłuchać muzyki lub obejrzeć przeboje filmowe bądź ulubione seriale, to nie może Cię z nami zabraknąć" - takim hasłem kusi reklama telewizji w Internecie (brzmi to sformułowanie zaiste zabawnie). Serwis do sprawdzenia dla teoretyka telewizji, nie ma co, trzeba tylko darmowe 8zł wygospodarować w studenckim budżecie.

Wracając do Krysi: przypadkiem trafiłam jednak na tę reklamę (z wyłączonym dźwiękiem, gdyż Pan Właściciel omawiał właśnie z nami rachunek za prąd) "live" w telewizji. Zatem skupiłam się najpierw na obrazach. Białe kozaczki, tipsy, mimika świadcząca o tym, że o bohaterce mógłby ktoś powiedzieć "kredki ma w głowie". Ukochany zrobiony na lowelasa w typie "polish boyfriend". Dostają papierową torbę, tu ujęcie z produktami sieci Era i na koniec wielkanocny zajączek (nieźle jestem do tyłu, jak widać). Ale dalej nie wiem, co mówią. Znajduje więc na YT.

Otóż niezdecydowana Krystyna nic nie mówi, daje swemu partnerowi pełną władze: on decyduje. Wybiera najlepszy zestaw. Wiesław Godzic pisze, że „w powszechnym mniemaniu reklamowanie dotyczy konkretnej marki lub produktu i polega na tym, że konsument wierzy (świadomie lub półświadomie) w magiczną moc produktu: w to, że zakup, posiadanie i używanie pozwoli mu stać się osobą o cechach pożądanych”. Ale w nowym tysiącleciu, sprzedający swój produkt chcą być przewrotni. Bo oto przedstawiają stereotypową „słodko-głupią blondynkę” i macho z miasta powiatowego do 30 tysięcy mieszkańców w taki sposób, że potencjalny nabywca ma sobie pomyśleć „Haha, ja taki nie jestem i nie będę, ale reklama fajna”. I ją zapamięta. I zastanawiając się nad nowym pakietem przywoła sobie pomysłowość copywriter’ów Ery, którzy tak zabawnie pokazali „osoby o cechach niepożądanych” i śmieją się z tego samego. Ewolucja.
Reklama o Krysi dość szybko stała się fenomenem. Nie wiem, czy na miarę słynnego "Kopytka", ale na pewno przeniknęła na inne poziomy kultury masowej. Nie sposób tu nie zgodzić się z Martinem Davidsonem, który stwierdził, że „Reklamowanie jest czymś więcej niż strategią rynkową”. Zrobiłam mały risercz.
Mamy już zatem (a jakżeby inaczej) demotywator:
http://demotywatory.pl/1544695/Dla-mojej-Krysi
Poza tym przypomniało mi się, jak koleżanka, opisując jakąś dziewczynę, użyła stwierdzenia „No taka Krysia”. Teraz już wiem o co chodzi.
Nie sposób nie przywołać także facebookowej grupy. Ciekawe, czy twórcy reklamy czerpali z takiej Urban legend? A może ona jest echem mentalności Krysiowego mężczyzny?
Jednak prawdziwy smaczek zostawiam na koniec. Komentarze pod filmikiem na YT głoszą: „Najlepsza reklama jaką widziałem”, „kryśia jest poprostu mistrzowska oskara jej za tą role :P!” Pewna grupa kobiet czuje się jednak jawnie urażona tą reklamą. Określają ją jako głupią i bronią sztucznie przedłużanych paznokci, bo nie są tipsiarami.
A Wy, drodzy Czytelnicy, co myślicie o tej reklamie i innych tego typu? Jak czulibyśmy się, gdyby na przykład w reklamie hipermarketu spod znaku „Dla każdego coś dobrego” pokazano studenta kulturoznawstwa (lubi innego kierunku dla przyszłych żon bogatych mężów), który sunie niespiesznie między pólkami w jeansach rurkach, roztaczając za sobą magiczny pył , ma na twarzy wymalowane cierpienie godne Wertera , bo nie może zdecydować się na gatunek sera pleśniowego, gdy mija go energiczny student politechniki krzyczący do ekspedientki „tej gołdy za 10.99 ćwierć deko proszę”.



Korzystałam z: W. Godzic, Oglądanie i inne przyjemności kultury popularnej, Kraków 1996.

0 Responses on "Nie jestem tipsiarą!"

Prześlij komentarz