Manifest tercetu egzotycznego

To jest nasz blog. Należy do nas. Posiadamy go i wszystko, co on głosi.
Blog ten będzie wyrazem naszej wytężonej pracy - znoju umysłów tęgich i serc gorących.
Blog ten wwierci się niczym świder w przodek telewizyjnej skały, rozłupując zakrzepłe pokłady paleotelewizji, by wydobyć z nich najczystszy pierwotny blask srebrnego ekranu.
Nasza potrojona wizja zapewni skomasowane uderzenie napiętych neuronów w skostniałe struktury sformatowanych programów.
Zanurzymy się w rwącym strumieniu telewizyjnym bez obaw o zbrukanie się płynącą nim papką.
Zdejmiemy archaiczne obramówkowanie, przetrzemy brudne szyby kineskopów i otworzymy szeroko okna na świat.
Tak uczynimy! Tak zrobimy! I wprowadzimy telewizję do umysłów waszych. Bo od tego ona jest.
Od tego jest ona. Od tego jest.

Od chaosu do przepychu, czyli kilka lat z życia programów informacyjnych

, ,

Jeszcze wczoraj krążąca nade mną wizja napisania blogowego posta przyprawiała mnie o delikatne drżenie rąk. Postawiłam sobie bowiem za cel poruszenie tematu ciekawego, erudycyjnego a jednocześnie oryginalnego, takiego, który dotychczas opisany nie był. Po lekturze treści zamieszczonych na pozostałych blogach, ku mej ogromnej radości, pomysł na szczęście pojawił się sam. Być może w wyborze pomogło także dziennikarskie zboczenie, ukradkiem przebijające się przez nakładaną przeze mnie od czasu do czasu maskę filmoznawcy. Niezależnie od tego, gdzie szukać powinnam źródła, odczuwam potrzebę pochylania się nad programami informacyjnymi. Zatem do dzieła!

1963 to dla telewizji informacyjnej rok przełomowy. 22 listopada tego roku w Dallas w stanie Teksas miał miejsce tragiczny w skutkach zamach na ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. Jak zareagowała telewizja? Wspomniane wydarzenie było pierwszym w historii momentem, gdy ustalona wcześniej ramówka została zmieniona. Emitowany program przerwano, na ekranie widzowie kanału CBS ujrzeli znanego im dobrze prezentera Waltera Cronkite’a.



Jakość programu, czemu trudno się rzecz jasna dziwić, pozostawia wiele do życzenia. Mimo wieloletniego doświadczenia zawodowego, nawet tak znamienita postać jak Cronkite, nie do końca potrafiła odnaleźć się w narzuconej przez brutalną rzeczywistość konwencji. Wszędzie panuje chaos. Studiu, z którego dziennikarz relacjonuje wydarzenie, daleko do tych, które dziś podziwiamy na ekranach naszych telewizorów. Redaktor siedzi przy biurku służącym mu do codziennej pracy, dookoła nieporządek. Za plecami Cronkite’a widać krzątających się dziennikarzy, którzy co jakiś czas przekazuję mu dalsze informacje na temat śmierci prezydenta. Do szczęścia brakuje chyba tylko momentu, w którym prezenter na wizji zapali papierosa. Znany z tego typu zabiegów był jednak nieco starszy, redakcyjny kolega po fachu Edward R. Murrow, którego postać świetnie oddał David Strathairn w filmie Good Night and Good Luck.


Od tego czasu wiele się zmieniło. Progresja w jakości następowała jednak stopniowo. Krokiem milowym dla rozwoju programów informacyjnych było pojawienie się w 1980 roku CNN- pierwszego na świecie kanału serwującego widzom informacje przez całą dobę. Inicjatorem tego, na ówczesne czasu co najmniej szalonego pomysłu, był Ted Turner. Początki CNN pozostawiały wiele do życzenia. Prezenterzy zdawali się być znacznie lepiej przygotowani do pełnionej przez siebie funkcji, jednak aspekt wizualny przekazu nie był dla widza atrakcyjny. Na ekranie, oprócz logo stacji, nie było nic. Pierwszy krok w stronę postępu stanowiło dodanie napisu „live”. Wbrew pozorom, informacja ta jest niezwykle istotna. Przydała się ona choćby w dniu katastrofy Challengera, która dla wielu widzów mogła wydawać się tak nieprawdopodobna, że wręcz spreparowana.



Dziś wiele krajów na całym świecie, w tym nawet Polska, doczekało się rodzimych odpowiedników CNN. Wymagający, szybko nudzący się widz jest bombardowany krótkimi, treściwymi informacjami, które wręcz wylewają się z ekranu.



Oglądając relację prezentera tvn24, w tym samym czasie ze scrolla możemy dowiedzieć się o innych aktualnych wydarzeniach dnia, widzimy, która jest godzina, znamy nazwę programu, wiemy, co będzie emitowane w następnej kolejności, w razie potrzeby kontaktu z redakcją, mamy podany także adres mailowy. Przepych? Może odrobinkę. A wszystko po to, by zatrzymać zmanierowanego widza przy odbiorniku.Co stanie się jednak, gdy tak szerokie spektrum informacji dodatkowych zacznie być niewystarczające? Co jeszcze wymyślą osoby odpowiedzialne za design powierzchni ekranowej? Nie wiem. Ale już nie mogę się tego doczekać.

0 Responses on "Od chaosu do przepychu, czyli kilka lat z życia programów informacyjnych"

Prześlij komentarz