Manifest tercetu egzotycznego

To jest nasz blog. Należy do nas. Posiadamy go i wszystko, co on głosi.
Blog ten będzie wyrazem naszej wytężonej pracy - znoju umysłów tęgich i serc gorących.
Blog ten wwierci się niczym świder w przodek telewizyjnej skały, rozłupując zakrzepłe pokłady paleotelewizji, by wydobyć z nich najczystszy pierwotny blask srebrnego ekranu.
Nasza potrojona wizja zapewni skomasowane uderzenie napiętych neuronów w skostniałe struktury sformatowanych programów.
Zanurzymy się w rwącym strumieniu telewizyjnym bez obaw o zbrukanie się płynącą nim papką.
Zdejmiemy archaiczne obramówkowanie, przetrzemy brudne szyby kineskopów i otworzymy szeroko okna na świat.
Tak uczynimy! Tak zrobimy! I wprowadzimy telewizję do umysłów waszych. Bo od tego ona jest.
Od tego jest ona. Od tego jest.

Maglem po szołbizie

, ,

Święta, święta i po świętach, ale cośmy się naoglądali kablówki w rodzinnych domach, to nasze. Zapping? A może prześledziliśmy najpierw "Wielkanocne hity" w najbardziej poczytnym piśmie w Polsce?
Ja skorzystałam na przykład, by obejrzeć aktualny odcinek "Magla Towarzyskiego". Program dość oryginalny, jak na świat polskiej telewizji, traktowany czasem jako telewizyjna odpowiedź na pudelka. Z oficjalnych źródeł możemy się dowiedzieć, że "Program był pionierskim przedsięwzięciem na polskim rynku telewizyjnym. Taka formuła nigdy w Polsce nie zagościła, ale prędko znalazła naśladowców w innych stacjach. „Happy Hour” oraz program „Lub czasopisma” pojawiły się po „Maglu towarzyskim”.

Post ten będzie takim miksem o Maglu jako programie telewizyjnym i tekście telewizyjnym, który ja, widz, odbierałam sobie w Wielką Sobotę roku pańskiego 2010.

Prowadzący, Tomasz Kin i etatowa filmoznawczyni polskich mediów Karolina Korwin-Piotrowska używają sobie, oj używają na polskich gwiazdach i gwiazdkach oraz prasie kolorowej (nie tylko brukowej), przyznając tzw klapy oraz klasę. Mamy więc konkretną dawkę transmedialności, tym bardziej, że często omawiana jest filmografia danej osoby.

I tak w ostanim odcinku zastanawiano się, jak to jest, że Dariusz Kordek 19 lat temu zagrał u Pasikowskiego, co tak świetnie rokowało na przyszłość, a teraz pojawia się gościnnie w co gorszych serialach i "próbuje się rozwieść" (tu kamera pokazuje sesję z hucznego ślubu aktora).I tym sposobem niegdysiejszy Kuba z "Krolla" dostaje pierwszą "klapę tygodnia".

Kasia Cichopek, psycholog, żona Crazy Frog'a i,jak sama się określiła w innym programie TVNStyle, ikona telewizyjna [sic!]. Dostaje się jej (i styliście "Vivy") za sesję, moim zdaniem, inspirowaną fenomenem sagi Twilight (ach ta intertekstualność w kulturze popularnej!). Sesja faktycznie odrzucająca. Co ciekawe, bezlitosna Korwin-Piotrowska, broni Pyzy, mówiąc "Bo to jest fajna dziewczyna. Ma potencjał". Więc jak to jest? Jeździmy po gwiazdkach jak po łysej kobyle, ale at the end of the day mrugniemy do widza, bo Kasia może i uśmiecha się z "Dobrych Rad", ale kiedyś zagra u Almodovara.

Tutaj mała dygresja odnośnie targetu programu. Czyżby wykształciuchy dla wykształciuchów? Otóż klapa Kasi C. zatytułowana jest "W poszukiwaniu straconej Kasi" - producenci jak widać liczą, że część widzów kojarzy tytuł słynnego dzieła Proust'a.

I teraz czas na klapę tygodnia. Coś dla filmoznawców, rączka do góry, kto oglądał niedawno "Trzecią część nocy", drodzy czytelnicy ;) O książce "Nocnik" Andrzeja Żuławskiego jest ostatnio bardzo głośno. Większość, jak przypuszczam, wie o co chodzi w tym skandaliku, a kto nie, odsyłam do subiektywnych źródeł prawiedzy.
Redaktorzy "Magla" pozwolili sobie na pewien autotematyzm. Dowiadujemy się, że "polska publiczność uwielbia poniżanie gwiazd, ale Żuławski przekroczył granicę, wiemy to nawet my!"

W dalszej części programu śmiano się z: Krzysztofa Ibisza i jego nowej (której to już?) twarzy, której niestraszny jest tykający zegar ani mimika, Katarzyny Skrzyneckiej i jej przepisu na sałatkę w "Przyjaciółce", przy okazji podsuwając myśl, że polski show-business nigdy nie wybacza:

Stały element programu to także gość, gwiazda lub gwiazdka, która jest pozytywną gwiazdką nie do obśmiewania (aktualnie, dodajmy, granica na pewno jest płynna i któryś z gości pewnie dostał onegdaj klapę). Tym razem pani Karolina i pan Tomasz rozmawiają z Magdą Steczkowską, która "naoglądała się takich rzeczy, że nie chciała robić kariery solowej i wolała zostać gwiazdą chórków".

Omawianie prasy zagranicznej: tutaj z reguły redaktorzy zachwycają się wyższym poziomem zachodniej prasy kolorowej, tym razem (słusznie) poświęcają ten segment "oscarowej" sesji Anne Leibovitz dla Vanity Fair.

Na koniec klasa tygodnia, dla wartościowej celebrity Mai Ostaszewskiej oraz wzmianka o utracie wagi przez Rafała Mohra (wiedzieliście, że Super Express pisze o sztukach teatralnych??)

Na koniec oddsyłam także do trzecich rzędów tu i tu, by wiedzieć co myśli polski internet.

3 Responses on "Maglem po szołbizie"

  1. LeShaq says:

    Znów cały świąteczny czas zmarnowałem na oglądanie filmów, a nawet nie wiedziałem, że takie pożyteczne programy edukacyjne w TV można obejrzeć. :/
    P.S. Tytuł książki byłego reżysera Andrzeja Ż. chyba świetnie oddaje jej zawartość. Niech jakiś odważny masochista podzieli się w wolnym czasie wrażeniami z lektury.

    Little A says:

    Nieprzypadkowo dałam linka do recenzji pewnego młodego krytyka, którego znam osobiście ;)

    Jagoda says:

    Ja kiedyś oglądalam Magiel, ale po kilknastu kąśliwych, a nieuzasadnionych uwagach Korwin-Piotrowskiej pod adresem Magdy Mołek i kilku innych ładnych i zadbanych kobietek, które nie winią niczym poza wyglądem doszłam do wniosku, że tej zakompleksionej złośliwej babie o nic innego nie chodzi...i to się robi męczące. I budzi we mnie złe, złe emocje! Nie pod adresem podmiotów klap, ale prowadzącej. Nie wiem, jak ona może tak bezczelnie i z taką wyższością mówić o tych "wstrętnych plotkarzach" z Faktu, jak sama robi dokładnie to samo:/. Taka strategia "najlepszą obroną jest atak".
    Aczkolwiek nadal bardzo lubie te animowane podsumowania "klap", gdzie robią kolaże z fragmentami zdjęć z gazet

Prześlij komentarz